Nieśmiało już od progu chyli się w ukłonie.
Czeka, aż podarują kochające dłonie
Chwilę ciepła. Od mrozu wnet uwolnią igły
I uczynią wzór piękna z niej dziś niedościgły.
Ze wzruszeniem niezmiennym, takim jak przed laty,
Ze wspomnieniem dziecięcym śladów butów taty,
Który tuż przed świętami, pośród leśnej głuszy
Wynajdował to drzewko, które serce wzruszy.
Z uśmiechem co w przeszłości zapuszcza korzenie,
Bierzesz ją w obie ręce i już czujesz tchnienie
Wigilijnego ranka, świątecznej wieczerzy
I słyszysz głos pastuszka, co do szopki bieży.
Anioł prosto z gałęzi uśmiecha się czule
„Gloria” pod jej gałęźmi nucą dziś trzej króle.
Drżącą dłonią z kartonu, bombki jak wspomnienia
wyjmujesz. I szukając choć chwili wytchnienia
Pozytywkę nakręcasz – taką, z „Cichą nocą”,
I w noc płynie kolęda. Łańcuchy się złocą.
Złocą się wszystkie myśli. Oplatasz łańcuchem
gałąź każdą z osobna. Słyszysz serca głuche
uderzenia szalone. Bo serce pamięta,
A ty za nim z radością powtarzasz „już święta”...